Wyprawa rozpoczęła się w piątek 21 kwietnia o godzinie 8:00. Wtedy nastąpił wyjazd operatorów SP9KAT DX TEAM z Kóz koło Bielska-Białej w kierunku oddalonej o 1200 km miejscowości Donici w Mołdawii.
Pierwszm przystankiem był Tokaj, gdzie grzechem jest nie spróbować węgierskiego gulaszu z lampką białego wytrawnego wina o posmaku mięty. Na nocleg w Odoreu (Rumunia) dotarliśmy o godzinie 21:00. Byliśmy już tak zmęczeni, że plan rozwieszenia dipola na 80m nie miał szans powodzenia. Podczas późnej kolacji odebraliśmy sms od właścicielki wynajętego przez nas domu w Mołdawii: „it came a lot of snow in Moldova last night – 50 cm !!!. It is a big chaos on all roads around country. Drive cerefully!” Załączyliśmy wiadomości w rumuńskiej TV a tam tylko informacje o cyklonie śnieżnym, który nawiedził Mołdawię. Ostatnia tego typu sytuacja miała miejsce w Mołdawii 150 lat temu. Na zdjęciach powalone drzewa, drogi zasypane śniegiem, wysoki rangą oficer wojska mołdawskiego zdający raport Prezydentowi Mołdawii Igorowi Dodonowi. No to się zaczęło świetnie… . Na szczęcie sytuacja na drogach powróciła do normy przed przekroczeniem przez nas granicy Rumuńsko-Mołdawskiej. Na rogatkach kolejny problem tj. brak zgodności nazwy właściciela pojazdu w upoważnieniu bankowym (auto w leasingu) z dowodem rejestracyjnym. Służby graniczne są bardzo czujne – musi zgadzać się wszystko co do przecinka. Na szczęście po dwóch godzinach tłumaczenia i wsparciu dokumentów z PZM i Ministerstwa Łączności z Kiszyniowa zostaliśmy wpuszczeni na terytorium Mołdawii. Na przejściu dantejskie sceny niczym z lat 80 z naszych granic – „wywalanie” bagaży, płacz ludzi… próbujących wwieźć np. lodówkę z Rumunii do Mołdawii. Mołdawia przywitała nas dziurawą drogą. Po przekroczeniu granicy zatrzymaliśmy się na poboczu w celu ….użyję terminu medycznego miksjacji. Nagle jakiś wariat na mołdawskich blachach przemknął obok nas z prędkością grubo ponad 100 km/h wjeżdżając w kałuże. Największym pechowcem okazał się Waldek SQ9OUK. Tak, tak to była jego pierwsza kąpiel w Mołdawii. Chrzest był, pojechaliśmy zatem dalej… Do Donici dotarliśmy na godzinę 20:00, witani przez Iona, naszego sąsiada, który w imieniu nieobecnych właścicieli wynajmowanego przez nas domu miał być naszym opiekunem przez cały pobyt. Zmęczenie dało znać o sobie. Znaleźliśmy siły tylko na rozwieszenie dipola na 80m. Wtedy wpadły już pierwsze qso ze stacjami z SP:), słychać było kiepsko…, nawet bardzo kiepsko, zakłócenia na poziomie 9+20dB. Trzeba było coś z tym zrobić …O poranku przyszedł czas na rozejrzenie się po okolicy. Ahhh… jak tam było pięknie: spokój, lasy, jeziora, sielankowy krajobraz, kozy, studnia przy płocie, u sąsiada zaparkowany Ził. Oj czuć tutaj oddech wielkiego brata zza wschodniej granicy… Rozglądając się dookoła mieliśmy wrażenie jakby czas zatrzymał się 50 lat temu. Ale koniec sielanki trzeba było brać się do roboty tj. do instalowania anten. Jacek SPOUV był w swoim żywiole. Jak grzyby po deszczu powstały kolejno: Bazooka, Delta pionowa wg MOPLK, Yagi 14, 50, 70, 144 MHz (8el.) konstrukcji Mirka SP9ONC, mini Delta i Diamond 710N do naszych łączności na miejscu z bazą.
Na stole wylądował pyszny omlet potem prawdziwy rosół z kurczaka i oczywiście ….. wino przyniesione przez Iona w baniaku 10 l z napisem „OM” – ależ zbieg okoliczności …:), no tak, że jeszcze nikt nie wpadł na pomysł, że można wyprodukować wino tylko dla krótkofalowców:). Tego dnia Darek SP9ETE przeprowadził pisemy test wiedzy o Mołdawii. 24 pytania. Uzyskanie mniej niż 10 poprawnych odpowiedzi oznaczało w konsekwencji konieczność powrotu danego operatora do Polski;). Nikt nie mówił, że będzie lekko… Na szczęście wszyscy zdali. Najwięcej emocji wywołało następujące pytanie:
Który znany człowiek zgubił się w piwnicach mołdawskiej winnicy:
a) Michel Platini
b) Jurij Gagarin
c) Wladimir Putin
Prawidłową odpowiedź znajdziecie na końcu relacji. Zwycięzcą został Mateusz SQ9IWS uzyskując 16 pkt i uznanie całej grupy. Nagroda za zwycięstwo raczej skromna – lody bakaliowe z rodzynkami w wafelku o wartości 4,90 lei mołdawskich tj. około 1 zł (wygrana nie jest objęta zatem obowiązkiem zgłoszenia do Urzędu Skarbowego:)))
W poniedziałek ruszyliśmy na podbój Mołdawii. Ale zaraz, zaraz … trzeba było najpierw wyjechać… Droga we wsi przy naszym domu a raczej jej brak (asfaltu niet) po przejściu wspomnianego cyklonu wyglądała jak błotny poligon z koleinami i wyrwami na głębokość pół metra, to zdecydowanie nie było miejsce przyjazne naszemu dzielnemu Renault Traffic, dlatego po uzyskaniu zgody od Popa parkowaliśmy auto prze kolejne dni na terenie cerkwi położonej 200 m wyżej, gdzie dobiegał asfalt.. Tego dnia przeprowadziliśmy pierwsze próby międzynarodowej łączności kryzysowej Beskidzkiej Amatorskiej Sieci Ratunkowej. Komunikat nadany do Polski na częstotliwości 3749 KHz zawierał prośbę o wsparcie w postaci ciągnika siodłowego, którego we wsi oczywiście nie było… Udało się jednak wyjechać naszemu Renault bez pomocy ciągnika … przy wsparciu 9 par rąk ludzkich i ubabraniu się wszystkich w błocie po kolana. Tego dnia po raz pierwszy dotarliśmy do Kiszyniowa, miasta na którym swoje piętno odcisnęły: przejście dwóch frontów w czasie II Wojny Światowej i silne trzęsienie ziemi z 1940r. Terminarz turystyczny wyprawy był bardzo napięty. Darek, SP9ETE nie odpuszczał – rygor jak w wojsku, dzięki temu udało się bardzo wiele zobaczyć.
We wtorek zobaczyliśmy Orhei, Orhei Stary z urokliwą cerkwią nad rzeką Raut, XV wieczną twierdzę w Sorokach (to tutaj sięgała niegdyś Rzeczypospolita – w latach 1692-1699 stacjonowały tam wojska polskie) Z twierdzy zrobiliśmy próby aktywacji WCA (ER-00006). Propagacja jednak nie dopisała. Powróciliśmy jak zwykle późnym wieczorem. Skąd po takim dniu wziąć jeszcze siły na dalsze działania krótkofalarskie. Rafał SQ9MCI podjął się jednak ambitnego zadania tj. odszukania źródła zakłóceń na 80 i znalazł – był nim zasilacz od jednego z laptopów. Darek i Jacek walczyli na wysokościach. Efektem było podniesienie ramion Bazooki łącznie o 12 metrów w górę. Na efekty nie trzeba było długo czekać. Darek przestał w końcu dawać raporty 33, 45, pojawiły się nareszcie raporty 59+ dla korespondentów z Polski, jak miło, słychać jak po sznurku…
W środę pobudka 5 rano, 6 rano wyjazd, cel Odessa !. Wujek Google pokazywał nam 4 godziny drogi …, w rzeczywistości było 8 !!!, powód – katastrofalny stan dróg w okolicy Bielgorodu nad Dniestrem. Warto jednak było podjąć ten trud….Odessa okazała się być pięknym miastem. W drodze powrotnej zatrzymaliśmy się na plaży w kurorcie Gribovka. Niektórzy zanurzyli nawet trochę więcej niż stopy w Morzu Czarnym. Potem zmieniliśmy nieco trasę z nadzieją, że droga będzie lepsza… nic z tego więcej dziur niż asfaltu, prędkość 10-20 km/h !!!! to już okolice miasta Izmaił. Po powrocie z Ukrainy drogi w Mołdawii zaczęły nam się wydawać 100 razy lepsze niż to było do tej pory.
Czwartek był kolejnym dniem turystycznym (kto powiedział, że w Mołdawii nie ma nic ciekawego? i dlaczego kraj jest najrzadziej odwiedzany przez turystów w Europie?? Jak przystało na prawdziwych OM zaczęliśmy zwiedzać winnice: Chateau Vartely, gdzie poznaliśmy w bardzo miłej atmosferze tajniki produkcji wina oraz Miss Mołdawii. Ponieważ żony HAMsów raczej nie czytają prasy krótkofalarskiej można napisać, że „niektórzy” z nas załapali się nawet na 88 od Miss …. W dalszej kolejności Milestii Mici – winnica z najdłuższymi na świecie podziemnymi tunelami (200 km), w których leżakowane jest wino. To nie koniec …. na godzinę 17 UTC zaplanowano ćwiczenia międzynarodowej łączności kryzysowej BASR. Najpierw stacja SP0BASR przekazała komunikat o zagrożeniu opadami deszczu w kraju i na Słowacji, prosząc członków wyprawy o rozwagę w drodze powrotnej z Mołdawii.
Następnie przekazano komunikat z Mołdawii do Polski (QRG: 3749 KHz): „Brak zagrożenia. Temperatura w Donici do 25 stopni C, może wystąpić porywisty wiatr. Operatorzy wyprawy ER0PL poznali dzisiaj miss Mołdawii, której przekazali 88 osobiście. Ostatnie trzęsienie ziemi wystąpiło tutaj w 1940r. i miało siłę 7,3 stopni w skali Richtera”. Komunikat odebrało dziesięciu operatorów BASR z okolic Bielska-Białej, w tym stacja sztabowa SP0BASR z Osieka, która potwierdziła odbiór komunikatu. Następnie operatorzy BASR przekazali informację o pozytywnym odbiorze komunikatu i jego treść stacji sztabowej na przemiennikach VHF/UHF BASR.
W piątek ekspedycja zawitała do szkoły w miejscowości Ivancea. Pani Dyrekor Natalia Jakimczuk odkryła przed nami wiele tajemnic tej wyjątkowej szkoły. Na terenie szkoły znajduje się niesamowite muzeum miejscowości Ivancea, której historia sięga już 516 lat oraz uwaga ! klub krótkofalarski ER1KYO – niestety po odejściu nauczyciela fizyki nie ma się nim kto zajmować. W radio shacku zakurzone Yaesu FT897 (podarowane przez mołdawskiego krótkofalowca, który wyemigrował do Kanady), antena drutowa na zewnątrz – sprzęt został przez nas uruchomiony, był chyba jednak uszkodzony – strasznie tępy odbiornik w porównaniu z naszym IC-7000. W szkole przeprowadziliśmy lekcje w roli nauczycieli: Darek wykładał podstawy angielskiego i telegrafii, Tomek SP9NLT zajął się praktyczną stroną łączności VHF pomiędzy klasami:), W szkole na prośbę Pani Dyrektor jedna z uczennic wyrecytowała specjalnie dla nas Dzień Pobiedy – aż ciarki nas przeszły. TEGO NIE DA SIĘ OPISAĆ!!! Stan techniczny szkoły jest katastrofalny. Głównym problemem są nieszczelne, stare okna. Pani Dyrektor zwróciła się z prośbą o pomoc w tym zakresie – może ktoś z czytających ma takie możliwości … aby bezinteresownie pomóc i zapewnić dzieciom z Ivancea ciepło? W tym dniu w bazie Mirek szalał na DIGI, a po powrocie czekała na nas mamałyga z wieprzowiną i bryndzą przygotowana przez Lilię – żonę Iona.
Ależ było pysznie….. Zostaliśmy również zapoznani z tzw. „maleńkim haziajstwem” (ich przydomowa hodowla – króliki, indyki itp.). Rafał, Darek i Jacek wybrali się nad pobliskie jezioro „na ryby” z Rybakovem. W związku z spontanicznością wypadu ER0PL/M zapomnieli taśmy. Znakomicie spisał się w tej roli bandaż elastyczny. Na stanowiskach obok, prawdziwi wędkarze, brania nie mieli wcale natomiast na naszym stanowisku brało i to jak…. !!! Jak to powiedział Jacek: „Nie bierot w ozjerze to bierot w etierze”. W pewnym momencie pojawił się dyrektor lokalnego klubu wędkarskiego odpowiedzialny za jezioro z podejrzeniem nas o kłusownictwo. Zrobiło się dość nerwowo, dobrze, że był z nami Ion, który wytłumaczył, że nie razimy prądem ryb przy uzyciu 7 metrowej wędki z włókna szklanego zwanej Rybakovem…. Na naszym stanowisku szczupaków nie było ale do logu wpadły EI, G na CW z 5 W i Rybakova oraz uwaga W0 na fonii z 50 Wat i Screwdrivera wykonanego specjalnie na wyprawę przez Krzyśka SP9RIG.
Łącznie biorąc pod uwagę napięty program turystyczny, wakacyjny charakter wyprawy oraz kiepskie warunki propagacyjne nie było tak źle… w logu ponad 1480 qso fonia + cw, około 60 qso na digi (ponad 170 prefiksow), 480 qso z SP.
A teraz odpowiedz na pytanie testowe: Prawidłowa odpowiedź to b) Jurij Gagarin. Odnaleziony po trzech dniach przez ekipę ratunkową stwierdził, że łatwiej wrócić z kosmosu niż z mołdawskiej winnicy …:) Nam po 6 dniach pobytu w ER udało się powrócić …. Co nam się podobało: piękne sielskie krajobrazy, przyjaźni ludzie, zdrowe jedzenie bez chemii, 6 dni zdecydowanie nie wystarczyło na zobaczenie wszystkiego. Co nam się nie podobało: to, że trzeba wracać. Mut su mesc, ariwederi – czyli dziękujemy i do zobaczenia.
Zapraszamy do obejrzenia filmików (10 części po 2 minuty) w postaci intro do właściwego filmu, który dopiero powstanie. Prezentacja jak zwykle w Kozach w chłodne jesienne dni. Intro dostępne na stronie qrz.com/db/er0pl
Tak było nas słychać w SP https://www.youtube.com/watch?v=tr6MZv6EIUY
(dziękujemy za film SP3ATB)